piątek, 7 czerwca 2013

NIESFORNA OWIECZKA JULEK

Była sobie owca mała,
która stale rozrabiała.
Wszystko wokół rozwalała,
nieraz mamę okłamała.

Nie umiała się zachować
wszystkich chciała naśladować.
Zamęczała owczy świat,
wszystko było jej nie tak.

Narzekała na swój wiek,
zamiast trawy chciała stek.

Denerwowała ją jej biel,
chciała zmienić ją na czerń.

Mama, tata się martwili,
co wyrośnie z owcy tej.
Ale ona stale kwili,
że miast bieli woli czerń.

Pewnej nocy w świetle gwiazd,
ku zdziwieniu ptaków gniazd
wytaplała się w bajorku,
jakby była w Nowym Yorku.

Gdy wróciła do zagrody
nikt nie poznał tej szkarady.
Cała czarna od stóp do głów,
przestraszyła stado krów.

Wszystkie owce podniosły krzyk,
co to u licha jest za wybryk.
Nikt nie poznał owcy małej
i pognały jak najdalej.

Biedna owca wpadła w płacz
i ryczała jak ta klacz.
Mamo, tato na ratunek,
to wszak ja, wasz mały julek.

Jak ją oni zobaczyli,
zaraz kąpiel poradzili.
Odtąd Julek przestał chcieć
całe czarne futro mieć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz